Sytuacja dotarcia do serwisu miała początek ponad miesiąc wcześniej, przed dniem kiedy GTS został dotknięty przez serwisanta. Była zapoczątkowana osobistą wizytą, gdzie serwisant został mi przedstawiony jako osoba dalej prowadząca klienta w potrzebie.
I od tej pory zaczęła się droga pod górkę: Po ok 30 telefonów, 20 SMSów dalej nie mogłem się umówić konkretnie. A to jak się później okazało "wyimaginowane" przenosiny serwisu, a to proszę przyjechać do mnie do domu (adres wyślę) - nigdy nie doszedł.
Z czystej ciekawości chciałem sprawdzić działanie tego serwisu do końca (mimo wszelkich przeciwności). Im więcej starań, tym bardziej chciałem przejść cały proces obsługi klienta. Cóż ktoś to może nazwać konsekwencją, szaleństwem lub brakiem zdrowego rozsądku.
Gdy już udało mi się uzyskać termin wizyty (co opisałem na FB):
... po godzinie oglądania i szukania wtyczki usb u pacjenta, umawia się na inny dzień wnioskując przeszkodę w blokadzie komputera do Vespy. Ale wie jak rozładować akumulator . W następnym terminie nie umie się zalogować do laptopa. Gdy to już się udało, to wie jak skasować błędy, gdy chciało się je wpierw zapisać przed skasowaniem aby zwrócić na nie uwagę w przyszłości. Po paru następnych chwilach obiecuje ustalić problem gdy zostawimy maszynę aby "specjalista miał więcej czasu na oględziny"; to też Taxi (no bo jaki pojazd zastępczy). Po "przypuszczalnym" zdefiniowaniu przyczyny awarii obiecuje zadzwonić w sprawie wyceny/kosztu wymiany...nie dzwoni. No krucafak. Czy ja go dzisiaj zastanę?
Odebrałem. Poza czarnymi łapskami na jasnej kanapie obietnica zniżki na naprawę. Po szybkiej kalkulacji /na oko/ to ok 60% więcej niż u Piotra. Czy dać ponad pół klocka, to dobry plan aby zapłacić za szkolenie "serwismana"... Nie wydaje mi się aby za tak piękną usługę oczekiwać równie porządnego serwisu.
Oto moja odpowiedź na żądanie zapłaty, po tym jak jeden z "FB Paplaczy" przekazał moje zdziwienie usługodawcy, który wcześniej odmówił przyjecie jakiekolwiek zapłaty:
Uważam że uiszczenie opłaty za usługę podłączenia do komputera jak najbardziej się należy, to też mimo wszystko wpłata ta została wykonana. Niestety wrażenia z całej obsługi klienta zostawia wiele do życzenia, nie tylko zanim się zjawiłem .... Nie będę informował nikogo o tym gdzie spotkało mnie całe zdarzenie, niemniej jednak nie tego oczekuje klient i to powinno być podkreślone dla każdego, który taką usługę chce oferować (a w środowisku wiele jest takich przypadków, więc trzeba je piętnować).
Cała obsługa klienta powinna wyglądać tak:
- Dzwonie i umawiam się na termin, gdzie zarezerwowany jest dla mnie czas (bez zwodzenia, odwoływania czy nie odbierania telefonów, smsów bez odpowiedzi jak to miało miejsce),
- Podłączenie i ekspertyza max 30 min bo po co więcej skoro wiadomo że specjalizacja miejsca wskazuje na znajomość sprzętu (nie 3 wizyty i zostawienie moto, bo serwisant nie przeszkolony). Po to jest sprzęt na sklepie, aby na nim się szkolić...
- W przypadku kiedy nie da się wykonać naprawy na miejscu, to proponowany jest transport zastępczy (mogę mieć blisko i z niego zrezygnować, ale nie „żegnam” i taxi w obie strony tylko dlatego że nie ma innej możliwości).
- Cena cz. zamiennych powinna być konkurencyjna, a nie wyższa niż oficjalnie wyświetlona przez ogólnodostępne branżowe sklepy...
Zapewne wielu z was zrezygnowała by już na wstępie, a w konsekwencji podobnego szaleństwa nie uważała aby koszty własne związane z efektem końcowym były bez znaczenia w stosunku do żądanej zań zapłaty. Ja jednak sądzę inaczej, ponieważ też świadczę usługi i w przypadku kosmicznych problemów wiem że wizerunek powinien być najważniejszy.
Ciekaw będę waszych wypowiedzi - napiszecie co byście zrobili w takich przypadkach? Może być na wesoło