Jednym z elementów podroży jest znajdowanie nietypowych miejsc, co do których mało się słyszy. Takim miejscem na ostatniej drodze do Pragi była wystawa Trabanta. Miła ona miejsce w muzeum, którego brama znajdowała się na rynku głównym Iczyna.



Wyobraźcie sobie wozy, które nie powinny skorodować, których zestaw naprawczy polegał na pudełku śrubek i gdzie fantazja domalowania dodatkowych drzwi i przykręceniu nieczynnej klamki była pomysłem zaakceptowanym przez społeczeństwo.



ok 10 takich maszyn wraz z pełnym osprzętem od wozu policyjnego do zestawów wycieczkowych czy też wersji limuzyny rządowej mogliśmy oglądać w Iczynie (w mieście rysunkowego Rozbójnika Rumcajsa). Jeśli ktoś ma ochotę to większe muzeum tego historycznego samochodu dostępne jest również w Pradze.

Drugim miejscem jakie warto odwiedzić to Muzeum Skody w Mladá Boleslav

Odkryjecie w nim że skoda to 3cia nazwa tej kompanii i dotkniecie modeli z kierownicą po prawej stronie, które były oficjalnie zaakceptowane do ruchu w Europie.



Znajdziecie w nim też stare PRLowskie 105tki, Favoritki, itd...



Są też tam koncepty, których nie powstydził by się nikt. Daleko odbiegające od poruszających się dzisiaj po naszych drogach autach.



Poza tym muzeum ma wiele fajnych atrakcji od prezentacji multimedialnych, a skończywszy na starym warsztacie, gdzie można poznać technologie wykonana każdego z części pojazdu. Polecam zatem polecieć na kołach i pokręcić się w tym właśnie celu.

No dobra. Ktoś, kto przysłuchał się naszej rozmowie o podróży zapewne dowiedział się że jest coś pomiędzy. Zwykle wybieramy się w podróż do Pragi w 2 dni. Nie dlatego że to kawał drogi, ale głównie dlatego że nie jest, a powinno.

Drogi w Czechach są świetne i cześć z nich, które uważalibyśmy za idealne są jeszcze poprawiane. Oczywiście zdarzy się gdzieś łatka, no może 5, ale u nas jest ich 200 i niekiedy mają 30 lat więc...



Więc jak spadają z góry żaby, to na górskich dróżkach jest bezpieczniej (czytaj szybciej). Nie trzeba obawiać się znaków typu "przełomy" czy zardzewiałych komunikatów o palowanych w nieokreślonym czasie pracach remontowych.

Oczywiście miesiliśmy o miejscach, a nie o asfalcie. Otóż nasz trasa z i do Pragi zawiera 2 charakterystyczne miejsca. Pierwszym jest Ex rastamańskie miejsce położone obok Czeskiego "Lanckorun"
Ta lokalizacja jest bliżej na trasie, wiec zwykle zamawiamy tam żarcie i ustalamy nocleg. Jak nie leje to namioty, a jak leje to też namioty (choć zawsze mamy alternatywę). Warunki, powiedzmy stopień wyżej niż kolonia karna, ale po niektórych zlotach, jesteśmy do tego przyzwyczajeni.



Ex rastamańskie, ponieważ w ostatnim czasie przeobrażono je z lekka i zakupiono parę szwedzkich wygódek (uważam że stary design był w dechę, ale widać dechy z Ikea i tutaj musiały zaistnieć). Córa, właścicieli, która chciała pociągnąć ten biznes wyszła za mąż no i wygląd radykalnie został zmodyfikowany, co zauważyliśmy przy kolejnych odwiedzinach. Zlikwidowano krzywy komin, który był wyższy od chałupy (super wyglądał - wizytówka miejscówki, no ale safety first) i zmodyfikowano bar aby piwo lać z pipy. Zostało jednak drzewo ubrane w włóczkowe ubranko. Teraz zamknięte na kłódkę, ponieważ niezależność dziewczęcia do już zamknięta karta.

Sobotin, to miejscówka położona w górach o stricte Harleyowym wystroju, choć oczywiście ciepło witają każdego kto się pojawi na jednośladzie. Jest dość specyficzna - na tyle interesująca że zachęca to zabalowania przez dłuższą chwilę.

To stary post komunistyczny moloch, który po paru zabiegach w zupełności nadaje się aby zrobić w nim niezłą balangę. W ogrodzie posiada kilkanaście domków (może zlocik?), do tego basen i pole namiotowe (którego podczas pierwszych odwiedzin w trasie skorzystaliśmy), wielki HD Grill oraz dość miejsca na tarasie dla ok 40-50 osób.



W razie niepogody dysponuje dość liczną ilością pokoi ze śniadaniem. Podczas naszego zapoznania mieliśmy też piwo za free. Niedaleko (500m) od tego hotelu jest też górnicza, nie droga restauracja z naprawdę wypasionym żarciem. Tutaj obiady są organizowane tylko przy wcześniejszym i nie jednostkowym zamówieniu.



Jak możecie zauważyć pełno w niej atrakcyjnych artefaktów, zdjęć z kluczowych wydarzeń realizowanych w tym lokalu i przepalonych wykładzin (niezłe imprezki tam mają). Do tego fajna muzyka i o każdej porze kilka zaparkowanych motorów pod wiatką, na której zawsze czeka płyn do szyb z rolką ręczników.



Jeśli ktoś po drodze, w drodze lub może specjalnie, to polecam.

Oj ... teraz przeglądam Twoje zdjęcia i bierze mnie znowu aby w przyszłym roku powtórzyć wypad

pioo pisze:Oj ... teraz przeglądam Twoje zdjęcia i bierze mnie znowu aby w przyszłym roku powtórzyć wypad

No i co może przeglądniesz zdjęcia raz jeszcze